Wanda Ruczyńska jest właścicielką sklepu z zabawkami w Warszawie. Jej stryj chce wydać ją za mąż za Juliana Dalewicza, mrukliwego dyrektora fabryki zabawek we Lwowie, jednak ona nie zamierza za niego wychodzić. U Dalewicza pracują Szczepko i Tońko, dwaj lwowscy batiarzy. W parku znajdują porzucone niemowlę, które przygarniają. Na skutek nieporozumienia dziecko ląduje pod opieką Wandy. Szczepko i Tońko w poszukiwaniu podopiecznego udają się do Warszawy. Ze Lwowa przyjeżdża tymczasem Dalewicz, przemieniony w pogodnego i łagodnego optymistę. Spotyka Wandę, która od razu się w nim zakochuje.
[Michał Pieńkowski]
Wanda Ruczyńska jest młodą, niezależną dziewczyną. Rodzina chce ją wydać za mąż za bogatego przemysłowca ze Lwowa, Juliana Dalewicza. Stryj Wandy, Onufry, zabiera ją do Lwowa, aby nawiązać współpracę handlową z Julianem i przy okazji ich wyswatać. Wanda nie myśli o małżeństwie dla pieniędzy, tym bardziej, że Julian jest staromodnym dziwakiem zupełnie pozbawionym radości życia i poczucia humoru.
U Dalewicza pracują Szczepko i Tońko. Biedni, lecz pogodni batiarzy złamali zakaz śpiewania w fabryce, za co obaj tracą pracę. Szukając nowego zajęcia, przypadkiem znajdują w parku porzucone przez matkę niemowlę. Postanawiają zaopiekować się dzieckiem. Dają mu na imię Bajbus. Następnego dnia na szosie spotykają Wandę, której zepsuł się samochód. Pomagają jej w naprawie, a ona zajmuje się chłopczykiem. W pewnym momencie samochód niespodziewanie rusza, Szczepko i Tońko odjeżdżają, a Wanda zostaje sama z dzieckiem na drodze. W jego ubranku znajduje list z prośbą o zaopiekowanie się niemowlęciem, jest więc przekonana, że nieznajomi podrzucili jej dziecko i uciekli. Zabiera chłopczyka do hotelu, gdzie czeka na nią stryj. Wanda wymyśla sposób na pozbycie się Juliana. Okłamuje stryja, że chłopiec jest jej dzieckiem, a jego ojciec uciekł. Onufry z początku niechętny, szybko pokochał dziecko jak własne. Wszyscy razem wracają do Warszawy. Niestety zaborcza i apodyktyczna żona Onufrego jest oburzona, że Wanda splamiła honor rodziny i każe jej odnaleźć ojca dziecka.
Tymczasem Szczepko i Tońko dowiadują się, że obca kobieta, która ich zdaniem porwała Bajbusa, wyjechała. Jadą za nią i za chłopczykiem do Warszawy. Po jakimś czasie zjawiają się w domu Ruczyńskich, by odebrać dziecko. Spotykają tam Wandę. Wyjaśniają sobie nieporozumienie. Wanda prosi ich, by Tońko udawał ojca jej dziecka – dzięki temu pozbędzie się niechcianego kandydata na męża. Szczepko i Tońko, prości batiarzy z przedmieść Lwowa, są bardzo niechętnie przyjmowani przez rodzinę o arystokratycznych zapędach, jednak wszyscy starają się zachować pozory. Batiarzy obejmują dyrekcję sklepu z zabawkami, dotychczas zaniedbywanego przez Wandę. W sklepie panuje ospała i gnuśna atmosfera, a klienci są rzadkością. Optymistyczni Szczepko i Tońko nakazują podwładnym śpiewać przy pracy, co znacznie poprawia atmosferę i ściąga rzesze klientów. Po jakimś czasie Julian Dalewicz zjawia się w Warszawie w sprawach zawodowych. Pragnie podtrzymać współpracę ze sklepem Ruczyńskich i zjednać sobie Wandę, w której się podkochuje. Jest zaskoczony, gdy w dyrektorach sklepu poznaje swoich byłych pracowników. Szczepko i Tońko przekonują go, że niesłusznie zakazał śpiewać w swojej fabryce, gdyż śpiew i pogoda ducha pomagają na wszystko, i że właśnie dzięki temu sklep tak dobrze prosperuje. Julian postanawia zgolić brodę, kupić modne ubrania i zmienić swój dotychczasowy, sztywny i poważny tryb życia. Niedługo potem przypadkiem spotyka Wandę, która go nie rozpoznaje. Między młodymi zaiskrzyło.
Szczepko i Tońko nie mogą odnaleźć się w wielkomiejskim życiu, z którym nigdy wcześniej nie mieli styczności. Mimo, że w pracy wiedzie im się świetnie, wszystko w Warszawie wydaje im się obce. Szczepko zakochuje się w Basi, pokojówce Ruczyńskich, jednak ona jest już zaręczona z jednym z pracowników sklepu. Z kolei Tońko, który musi udawać męża Wandy, naprawdę się w niej zakochuje. Widzi jednak, że i ona ma już kogoś innego. Po serii zabawnych nieporozumień stwierdzają, że życie w wyższych sferach nie jest dla nich. Postanawiają zabrać Bajbusa i wrócić do ukochanego Lwowa. Podczas balu dobroczynnego, urządzonego na cześć Bajbusa, nieporozumienie goni nieporozumienie. Kiedy Julian prosi Onufrego o rękę Wandy, ten mówi mu, że Wanda ma już męża i syna. Wanda wyjaśnia stryjowi, że nie ma ani męża, ani syna, a Bajbusa podrzucili jej Szczepko i Tońko. Z kolei Szczepko i Tońko wyjaśniają Julianowi, że musieli udawać kogoś, kim nie są, bo z jakiegoś powodu Wandzie na tym zależało. Chcą zabrać Bajbusa, ale w tym momencie zjawia się Onufry i prosi ich, by mógł zostać z nim. Przekonuje ich, że kocha chłopca jak własne dziecko, poza tym u niego w domu Bajbus będzie miał dużo lepsze warunki do życia. W końcu Szczepko i Tońko ulegają. Teraz nic już nie stoi na przeszkodzie pełni szczęścia Wandy i Juliana. Natomiast Szczepko i Tońko, pragnąc jak najlepiej dla ukochanego Bajbusa, wracają do Lwowa.
[Michał Pieńkowski]
Mieczysław Sztycer, „Film” 1937, nr 2.
„Trochę odmiany wnoszą lwowscy komicy Szczepko i Tońko do filmu Będzie lepiej. Jest to materiał aktorski filmowo jeszcze surowy, ale wdzięczny, nad którym wartoby popracować. Scenariusz odbiega trochę od obowiązującego u nas przepisu na »komedię muzyczną”, ale za to składa się z licznych »pożyczek” ze znanych filmów zagranicznych, co jest podkreślone przez reżyserię z taką naiwną beztroską, jakgdyby nikt w Polsce nie widział nigdy filmów Chaplina i R. Claira, nie mówiąc już o mniej znanych, z których reminiscencje narzucają się każdemu bardziej wyrobionemu widzowi”.
Bluszcz 1937 nr 4
„Pierwszy raz oglądamy na ekranie Szczepka i Tońka. Odrazu można orzec, że zapowiadają się na świetną parę komiczną w rodzaju Flipa i Flapa, czy Pata i Patachon'a, jednak o bardzo indywidualnym typie humoru. Film ich zdradza pewne zapatrzenia na René Clair'a - zapatrzenia bardzo pomyślne. Jest tu też coś nowego, jakieś nowe usiłowania i pomysły, co tak rzadko się zdarza w naszym filmie. Patrzy się na ten film z przyjemnością - co także jest rzadką na nasze filmy reakcją. Trochę tu jeszcze za dużo gadanego teatru, ale przecież jest jakaś składana konstrukcja jakiś ład - a przede wszystkim dużo prawdziwego humoru”.
Kronika Filmowa, „»Będzie lepiej« w kinie »Światowid«”, „Warszawski Dziennik Narodowy”, 1936, nr 351.
„Popularnego Szczepka i Tońka zrobiona na polskiego Pata i Patachona. Film jak na moje poczucie humoru mało zabawny i ma znowu poważne błędy w montażu, ale jakoś się nieźle trzyma kupy i czaruje lwowskim folklorem”.
Andrzej Mikułowski, „Z ekranów”, „Prosto z mostu”, 1937, nr 1.
„Niecodziennym wydarzeniem będzie premiera nowego filmu polskiego, w którym zadebiutowali na ekranie popularni w całej Polsce i poza jeuj granicami bohaterowie »Wesołej Lwowskiej Fali« - Szczepko i Tońko pt. "Będzie lepiej". Dyrekcja kina »Palace« , otrzymuje niezliczoną ilość listów i telefonów, z których wynika, jak wielka radość wywołało przeniesienie tych pociesznych typów na taśmę filmową. »Będzie lepiej« !!! Naprawdę powinno być teraz lepiej na ekranach, gdy zobaczymy Szczepka i Tońka w całej skali ich możliwości na ekranie. Dzięki realizacji filmowej osiągnięto wysoce urozmaiconą formę twórczości Szczepka i Tońki, powstałą z połączenia słuchowiska oraz widowiska. Reżyseria Michała Waszyńskiego nacechowana jest świetnym wyczuciem walorów artystycznych głównych wykonawców oraz reszty rewelacyjnej obsady. Błyskotliwą oprawę muzyczną rytmicznie akcentującą pełną humoru i wesołości akcję - skomponował Wars. Obok Szczepka i Tońka grają: Pan Strońć, Niemirzanka. Fertner, Sielański i Żabczyński. Wszyscy, którzy chcą zapomnieć o troskach i zmartwieniach i którzy pragną spędzić najweselsze dwie godziny, niech pospieszą w święta na premierę komedii »Będzie lepiej" do kina »Palace« ”.
Echo, 1936, nr 356, s. 4.
„Oto film, który mógłby być niewątpliwie komedią o poważniejszych aspiracjach i oryginalnym zacięciu, gdyby nie brakło mu tego, w co zostały wyposażone dwa poprzednie filmy. Mianowicie — pieniędzy. L »Radziwiłłówna« i »Pani Minister« realizowane są w dużych, przestronnych dekoracjach, pozwalających na ruch. Tutaj wszystko jest zrobione »kątami«, biednie i oszczędnie (karygodna scena przy samochodzie, przeniesiona z pleneru do atelier). To też akcja dusi się w dosłownym znaczeniu tego wyrazu, brak jej powietrza. Ale »Będzie lepiej« ma za to akcenty szczerości, których brak tamtym filmom. Zasługa to autora filmu, który — inspirując się na najlepszych wzorach (Rene Clair, Chaplin) — dał wytwórni surowiec w dobrym gatunku z ambicjami, przekraczającymi szablon »Jadź«, »Dwuch Joaś«, »Ad« itd. Że surowiec ten nie został należycie wyzyskany, to już wina reżysera (Waszyński), posiadającego nie najlepsza kartę w naszej kinematografii, i wspomnianych już na początku warunków technicznych. Wielką atrakcją komedii jest udział Szczepka i Tońka. Radiobatiarzy okazują się nietylko fono - ale także I fotogeniczni. Ich dialekt ma dużo specyficznego uroku, oni sami są sympatyczni i ujmujący prostotą. Także pan Strońć w epizodzie, stylizujący burleskowo okrągłe ruchy woźnego, bardzo dobry. Lwowiacy, debiutujący na ekranie, wykazali samorodną intuicję artystyczną Tym jaskrawiej odbija niski styl gry zawodowych aktorów, grających role główne.”
„Ze świata filmu", dodatek do „Ilustrowanej Republiki", 1937, nr 10
Samochód Wandy Ruczyńskiej to Tatra 75 z około 1936 roku
Niepowtarzalna okazja obejrzenia gwiazd legendarnej Wesołej Lwowskiej Fali, niezwykle popularnej (sześć milionów słuchaczy!) radiowej audycji, w której skupiło się wszystko to, co w kulturze i tradycji Lwowa było najbardziej niezwykłe i wyjątkowe.
Szczepcio i Tońcio, czyli Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger, dwóch lwowskich komików posługujących się oryginalną lwowską gwarą, zagrało jedynie w dwóch filmach fabularnych. Realizację trzeciego przerwała wojna, a wesoły świat, który uosabiali, pozostał jedynie w pamięci rozrzuconych po świecie lwowiaków. Ich gra wniosła do przedwojennej kinematografii nowy styl, zupełnie inny od stylu artystów pochodzących z innych części Polski - bezpretensjonalny humor, zabawną gwarę, autoironię, optymistyczną filozofię życia, pogodzenie się z tym, co niesie los. W jednej z głównych ról - urocza Loda Niemirzanka. A w roli jej stryja - „cesarz” polskiej komedii Antoni Fertner. Dodatkowym atutem filmu jest muzyka Henryka Warsa, jednego z najlepszych kompozytorów muzyki filmowej pierwszej połowy XX wieku.