Wincenty Poziomka, niespełniony artysta utrzymujący się z pisania kucharkom listów miłosnych, dostaje w spadku po stryju pół sklepu spożywczego pod warunkiem, że zaopiekuje się trzyletnią Basieńką, wnuczką stryja. Wkrótce Poziomka doprowadza sklep niemal do bankructwa. Mimo to zatrudnia Helenkę, w której kocha się od dłuższego czasu. Sam zaś dzięki protekcji sąsiada – znanego artysty – spełnia swoje marzenie o scenicznym debiucie.
Wincenty Poziomka jest niespełnionym artystą, amatorem o wielkich ambicjach. Na poddaszu jednej z warszawskich kamienic urządza „Szkołę filmowo-rewiową”, w rzeczywistości jednak utrzymuje się z pisania kucharkom listów miłosnych.
Pewnego dnia w spadku po stryju otrzymuje pół mieszkania i sklepu spożywczego, pod warunkiem, że zaopiekuje się kilkuletnią wnuczką stryja, Basią. Przy okazji przyjmowania spadku Wincenty poznaje asystentkę notariusza, pannę Helenkę.
Marzący o wielkiej karierze Wincenty prowadzi sklep z artystycznym polotem, niemal doprowadzając go do bankructwa. Równocześnie opiekuje się Basieńką i kształci ją na przyszłą gwiazdę sceny i ekranu. Zarówno w prowadzeniu interesów, jak i w wychowywaniu dziecka, pomaga mu jego pies, doberman Teofil.
Wincenty kocha się w Helence, jednak nie ma odwagi wyznać jej swych uczuć. Wie, że jako sklepikarz nie będzie w stanie zapewnić jej życia, na jakie zasługuje. Pragnie zostać artystą i zarabiać, wykorzystując swój talent sceniczny. Tymczasem Helenka traci posadę u notariusza. Wincenty proponuje jej pracę w sklepie.
W tej samej kamienicy mieszka znany aktor Leopold Krupkowski – nadęty i zarozumiały gwiazdor teatru „Ekstaza”. Ułatwia on Wincentemu debiut sceniczny. Proponuje, żeby Poziomka zastąpił go w teatrze. Wysyła Wincentego do „Ekstazy”, a sam zobowiązuje się popilnować w tym czasie jego sklepu. W rzeczywistości artysta zorientował się, że ma do czynienia z naiwnym amatorem i postanowił wystawić go na pośmiewisko.
Kiedy Helenka przychodzi do pracy, okazuje się, że Krupkowski nie dopilnował Basieńki, która gdzieś przepadła. Helenka rozpoczyna poszukiwania. Chwilę później na sklep napada grupa bandziorów nasłanych przez klienta, który kiedyś został tu źle potraktowany. Dewastują sklep i dotkliwie biją Krupkowskiego, którego uważają za właściciela.
Basieńka, która wybiegła z mieszkania za Teofilem, przypadkiem trafiła na casting filmowy. Dyrektor wytwórni Kosmos-Film akurat szuka zdolnej dziewczynki, która mogłaby zagrać w jego najnowszym filmie. Jest oczarowany talentem tanecznym Basieńki i z miejsca ją angażuje. W tym momencie w biurze pojawia się Teofil, który ujadając na dyrektora, negocjuje dla Basieńki jeszcze korzystniejsze warunki kontraktu.
Tymczasem Wincenty przychodzi do teatru, by zastąpić Leopolda Krupkowskiego. Jego występ okazuje się kompletną klapą. Wściekły dyrektor „Ekstazy” wyrzuca go i każe natychmiast sprowadzić Krupkowskiego.
Przybity niepowodzeniem Wincenty wraca do pracy. Na miejscu widzi, że Krupkowski zniknął, sklep jest zdewastowany, Basieńki także nie może znaleźć, a zrozpaczona Helenka robi mu wyrzuty, że wyszedł, porzucając swoje obowiązki. Zdruzgotany Wincenty wyznaje, że marzył o karierze, bo ją kocha, a nie ma śmiałości prosić ją o rękę, będąc zwykłym sklepikarzem. Helenka wyznaje mu, że ona również go kocha.
W tym momencie w sklepie zjawia się dyrektor Kosmos-Filmu. Chwali niezwykły talent Basieńki i oświadcza Wincentemu, że angażuje ją do filmu.
Wincenty jest zachwycony: nie dość, że jego miłość została odwzajemniona, to jeszcze spełniły się, przynajmniej częściowo, jego artystyczne ambicje. Odtąd Basieńką i sklepem będzie się opiekować wspólnie z Helenką. (MP)
„Dymsza staje się komedjowym królem polskiego ekranu. Właściwie – królikiem, królem mógłby być, ale mu nie dają. Tworząc obraz specjalnie dla Dymszy, narzucają równocześnie wadliwy scenarjusz i zmuszają Dymszę do płaskich dowcipów. »Abecadło miłości«, w którem zresztą tytuł nie odpowiada treści, opiera się na jednej wielkiej popisowej scenie, reszta jest przybudówką i wyraźnie służy tylko doprowadzeniu do komicznego popisu Dymszy na scenie rewjowego teatrzyku, gdzie Dymsza ma zastąpić nieobecnego aktora. [...] Zaprzepaszczono bardzo dobre nawiązanie akcji z Dymszą – opiekunem małej dziewczynki, dalekiej krewnej i na mocy testamentu współwłaścicielki sklepu, prowadzonego przez Dymszę. Spoczątku zdawało się, że będzie to jakby »The Kid« – słynny »Brzdąc«, grany niegdyś przez Chaplina i Jackie Coogana. Ten dobry motyw zniknął w dalszej akcji. Sentyment i poezję zamieniono na szmoncesy z Krukowskim, Tomem i Lawińskim. Partnerką Dymszy była Marja Bogda. Częściowo z winy scenarjusza, częściowo z własnej, nie potrafiła dać roli przekonywującej i podbijającej widzów, tak jak to zrobił Dymsza, mała Wywerkówna i pierwszy zwierzęcy bohater naszego ekranu – pies Puk. Hemar nie popisał się w scenariuszu, ale dał ładną piosenkę »Abecadło miłości« – majstersztyk tekstu piosenkarskiego – przebój zrobiony z liter alfabetu. [...] Dymsza czeka jeszcze na swego reżysera i na prawdziwie s w ó j film. Powinienby go zrobić jakiś polski Clair, któryby zrozumiał, że dla Dymszy potrzeba sentymentu »11 lipca« i poezji »Pod dachami Paryża«, a nie szablon kasowej bzdury”.
„ABC”, „Nowiny Codzienne”, 1935, nr 61.
„Wdzięczne pole do popisu ma tu Dymsza, bo jego – i tylko jego – miał na myśli scenarzysta (Marian Hemar) korzystający z dobrego pomysłu Ireneusza Platera-Zyberka. Reszta ról sprowadza się do epizodów, słabo zarysowanych. Nawet popularny Lopek Krukowski nie jest należycie wyzyskany, nie mówiąc już o milutkiej Bogdzie, obarczonej mdłą i bezbarwną rólką. Do plusów zaliczam wprowadzenie do filmu dwu nowych twarzy: 6-letniej Basi Wywerkówny, córeczki znanego operatora oraz wspaniałego i mądrego psa Puka, z rasy dobermanów (własność aktora Bielicza). Wracając do Dymszy, należy stwierdzić, że w roli sentymentalnego sklepikarza Poziomki czuje się on tak dobrze, jak w roli Antka Policmajstra. Sklepikarz jest coprawda podszyty artystą i gdyby tę podszewkę wydobyto na wierzch, pozwalając Dymszy wyszaleć w swoim ekscentrycznym repertuarze, efekt byłby niewątpliwie kapitalny. Ale scenariusz poszedł po innej linii: artystę ośmieszono i zabito nieudanym występem w rewii, tryumfuje natomiast sentymentalny amant (z czem Dymszy nie jest bynajmniej do twarzy). Byłoby lepiej, żeby właśnie zwyciężył Dymsza-aktor, a przegrał Dymsza-amant. W epizodach, blado na ogół zarysowanych, Konrad Tom niewyzyskany. Niewyzyskana również Monika Carlo. A jednak nawet drobne szczegóły powinny być w filmie przemyślane i starannie dociągnięte”.
Wanda Kalinowska, „Z ekranu na ekran – »Abecadło miłości«”, „Kino. Tygodnik Ilustrowany”, 1935, nr 11.
„Kazimierz Krukowski omal nie postradał swego słynnego nosa. Stało się to przy nakręcaniu »Abecadła miłości« w atelier na Trębackiej. Scena wyobrażała bójkę w sklepie spożywczym. Trzech drabów napada na Lopka i tarmosi go bez litości. W pewnej chwili napadnięty nakrywa głowę blaszanem pudłem, by osłonić się od gradu pocisków: kartofli, kapusty, kalafiorów itd. Trzeba trafu, że w blaszance była dziura, w którą trafił wydatny nos popularnego Lopka. Ostra blacha podcięła mu dolną część nosa. Przerwano scenę, i silnie krwawiąc, Krukowski udał się do garderoby, gdzie wezwany lekarz pogotowia opatrzył ranę i zatamował krew. Na pochwałę świetnego artysty należy dodać, że w dwie godziny potem, pomimo osłabienia z upływu krwi, scenę dokończył… Jeszcze jedno: K. Krukowski miał prawo żądać, żeby w tak ryzykownej scenie zastąpił go »double« (zastępca gwiazd). Tak robi się wszędzie. Ambitny jednak Lopek nie dał się wyręczyć. Kiedy musiano przerwać nakręcanie »Abecadła miłości« z powodu wypadku z nosem Lopka, rozległ się tubalny głos Dymszy: »Ładna produkcja, niema co! Nawet nosa zapasowego niema w rekwizytach«”.
„Kino”, 1935, nr 3.
„Basieńka, bardzo grzeczna i posłuszna, często folguje swojej niepohamowanej naiwności dziecięcej. Grę przed objektywem uważa za zabawę. Razu pewnego, po sfilmowaniu pewnej sceny, rzekła do reżysera Waszyńskiego: - Proszę pana, przestańmy się już bawić i zabierzmy się nareszcie do roboty… Lub taki epizod: pewna scena wymagała, by Basieńka wyskoczyła przez okno za Dymszą i Pukiem. Wszystko było już przygotowane. Basia wiedziała już, co ma robić, lecz w ostatniej chwili zbuntowała się: - Nie wyskoczę!... - Dlaczego, Basieńko? Przecież okno jest nisko, a tam leży gruby i miękki siennik… - Kiedy, ja się nie boję, tylko jakoś nie wypada, aby grzeczna dziewczynka skakała przez okno: to dobre dla chłopca. W końcu jednak dała się przekonać. Innym razem Basieńka miała powiedzieć Krukowskiemu: »Proszę poczekać, zaraz zawołam kogoś«, i oto całkiem niespodziewanie, już podczas zdjęcia, zamiast wyuczonych słów, powiedziała: »Niech pan będzie grzeczny i zdejmie kapelusz…«”.
„Hr. Xawery, Basieńka i Puk – niezwykła para przyjaciół”, „Kino”, 1935, nr 4.
Urządzenie gabinetu dentystycznego zapewniła firma W. Światłowskiego, ul. Zgoda 15. Palto Marii Bogdy dostarczyła firma Stefanii Kryńskiej, ul. Chmielna 26. Zabawki - firma Ringelbluma, ul. Marszałkowska 151, a o urządzenie pokoju dziecięcego zadbała firma Meblak, ul. Śliska 40.
Niezapomniana komedia z udziałem znakomitego komika Adolfa Dymszy oraz utalentowanej i pięknej Marii Bogdy, która w plebiscycie w 1929 roku uznana została za najpiękniejszą Polkę. Po wojnie aktorka nie mogła kontynuować świetnie rozwijającej się kariery filmowej (zezwolono jej jedynie na udział w kameralnych formach teatralnych, z którymi wraz z mężem Adamem Brodziszem, sławnym filmowym amantem, objeżdżała kraj). Adolf Dymsza w roli zakochanego Wincentego Poziomki daje popis fantastycznej gry aktorskiej, pełnej zwariowanego humoru i wyczucia granic absurdu. W filmie wystąpił legendarny komik Kazimierz Krukowski (znany jako Lopek), niezbyt często pojawiający się na srebrnym ekranie, wszechstronnie utalentowany ulubieniec przedwojennych warszawskich kabaretów i bohater setek zabawnych dykteryjek.
Film wyróżnia bezpretensjonalny scenariusz genialnego Mariana Hemara i piosenka „Nic takiego” z muzyką Henryka Warsa, którą nucą wciąż kolejne pokolenia Polaków.