XV-wieczna Polska. Niespełna dziesięcioletni Wawrzek marzy, by zostać rzeźbiarzem. Chcąc urzeczywistnić swoje marzenie, wyrusza do Krakowa. Wkrótce dzięki talentowi i wytrwałej pracy zostaje uczniem Wita Stwosza. Musi mieć się jednak na baczności, ponieważ po piętach depcze mu mściwy rzezimieszek Czarny Rafał.
XV-wieczna Polska. We wsi Poręba mieszka niespełna dziesięcioletni Wawrzek. Do głównych zadań chłopca należy pasanie krów gospodarza. Chłopiec niezbyt dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków. Zamiast pilnować zwierząt, zajmuje się rzeźbieniem drewnianych figurek. Mężczyzna nie rozumie pasji chłopca i za każde przewinienie spuszcza mu srogie lanie. Sytuację stara się załagodzić babcia Wawrzka, jednak i ona go przekonuje, by przestał podkradać kozik gospodarzowi i skupił się na pracy. Wawrzek nie chce sprawić babci zawodu, trudno mu jednak oprzeć się pokusie, kiedy pies Burek przynosi mu w pysku ulubione narzędzie.
Uwagę chłopca zwraca grupa podróżnych. Wiozą oni ogromny pień. Wawrzek dowiaduje się, że posłuży on do wykonania figur krakowskiego ołtarza. Rozmowę przerywa nadejście rozzłoszczonego gospodarza. Wawrzek ucieka przed nim do lasu i gubi drogę.
Po długiej wędrówce spotyka wędrownych kuglarzy. Jeden z nich gra na flecie. Burek, słysząc muzykę, zaczyna tańczyć. Przywódca trupy chce zabrać psa ze sobą. W obronie Burka staje mała akrobatka. Dziewczynka usiłuje nakłonić Wawrzka, by przyłączył się do nich. Argumentem, który przekonuje chłopca, są jesienne występy w Krakowie. Podąża za komediantami.
Jest już noc, kiedy Wawrzek dociera do Myślenic. Szuka jakiegoś miejsca na nocleg. W końcu zasypia na progu kościoła. Tymczasem wewnątrz świątyni grasuje złodziej – Czarny Rafał. Malec zauważa rabusia i krzykiem budzi mieszkańców miasta. Przestępca zostaje złapany, a Wawrzek świadczy przeciwko niemu. Złoczyńca obiecuje zemstę. Niebawem po mieście zaczyna krążyć zła wiadomość – Czarny Rafał zbiegł z więzienia.
Kuglarze docierają do Krakowa. Podczas występu w tłumie gapiów Wawrzek dostrzega Czarnego Rafała. Powiadamia o tym Gregoriusa, ale sztukmistrz nie wierzy chłopcu. Wśród gawiedzi jest także Wit Stwosz. Rzeźbiarz daje cyrkowcom możliwość godziwego zarobku i prowadzi ich do swojej pracowni. W ślad za nimi idzie złoczyńca. Atakuje mistrza Gregoriusa, ale ten cudem unika śmierci. Przerażony kuglarz chce natychmiast wyjechać z Krakowa. Wawrzek, mając w pamięci cuda, jakie zobaczył w pracowni Stwosza, wymyka się z jadącego wozu i wraca do miasta.
Czarny Rafał nie daje za wygraną. Na szczęście chłopiec znajduje schronienie w domu pewnej kobiety.
Wawrzek wykorzystuje każdą okazję, by choć na chwilę popatrzeć na rzeźby mistrza. Pewnej nocy zakrada się do sali, w której stoją rzeźby i zasypia przy pracy. Znajduje go Stwosz. Widząc zapał chłopca, pozwala mu uczyć się sztuki rzeźbiarskiej. Wkrótce malec staje się najlepszym z czeladników.
Do pracowni mistrza przybywa król. Towarzyszy mu mała księżniczka. Władca jest ciekawy, jak postępują prace nad ołtarzem. Stwosz chwali swego najmłodszego pomocnika i monarcha postanawia nagrodzić malca. Wawrzek prosi o żółte ciżemki. Księżniczka, ku zdziwieniu wszystkich, zdejmuje swoje trzewiki i wręcza je chłopcu.
Gdy Wawrzek opuszcza pracownię, wpada w ręce Czarnego Rafała. Siłą wciąga malca do jednej z kamienic. Wawrzek wyrywa się i chroni na strychu. Bandyta cierpliwie czeka na niego na dole. Z tego domu nie ma innego wyjścia. Tymczasem Burek sprowadza pomoc. Przyjaciele chłopca przybywają na ratunek. Złodziej zostaje ujęty.
W końcu nadchodzi dzień prezentacji ołtarza. W ostatniej chwili Stwosz zauważa brak pastorału przy figurze świętego Stanisława. Tylko Wawrzek jest na tyle lekki, że może przejść po rusztowaniu. Chłopiec umieszcza ostatni element rzeźby, ale gubi ciżemkę. Mistrz pociesza go i obiecuje mu nową parę.
XX wiek. Chłopiec wyglądający tak samo jak Wawrzek podziwia ołtarz Stwosza. Pyta kościelnego o żółtą ciżemkę. Mężczyzna odpowiada, że nie zna tej historii.
„Dorosłych zainteresuje w głównej mierze oprawa plastyczna filmu, do której czerpano wzory z XV-wiecznego malarstwa polskiego i europejskiego […]. Reakcje »pozytywne« widzów dorosłych kończą się jednak na tym. Historia Wawrzka jest dla nich banalna, nawet »Czarny Rafał« nie jest w stanie dodać jej ognia i rumieńców. Z dziećmi jest odwrotnie – najbardziej będzie się im podobał Wawrzek. Stanie się dla nich nowym popularnym bohaterem, będą przeżywały wszystkie jego zmagania z »Czarnym Rafałem«, groźnym zbójem i złodziejem, będą oklaskiwały zwycięstwo Wawrzka, będą się cieszyły z opieki i wyróżnienia, jakie mu okazał Wit Stwosz. Nie zwrócą tylko szczególnej uwagi właśnie na stronę plastyczną filmu. Przede wszystkim dlatego, że jest ona bliska dziecięcej fantazji malarskiej, a wszystkie niezwykłości scenograficznych i zdjęciowych rozwiązań szukają oparcia w cechach wyobraźni dziecka.”
Tadeusz Plużański, „Wawrzusiowa droga do sztuki”, „Gazeta Robotnicza”, 1962, nr 2
„Filmowi Chęcińskiego krytyka stawiała już niejeden zarzut. Ale we wszystkich, nawet niechętnych głosach, brzmi odcień szacunku dla odwagi koncepcji. Rzeczywiście, wśród naszych filmów dla dzieci jest to niewątpliwie film artystycznie najambitniejszy. Można nie zgadzać się z jego stylistyką, ale trzeba przyznać, że podporządkowano tu całość jednolitej i konsekwentnej wizji, co nieczęsto się u nas zdarza. Za wizję ową odpowiedzialni są w głównej mierze scenografowie – małżeństwo Skarżyńscy, którzy popularną opowieść Domańskiej przenieśli z wymiaru historycznej fikcji w wymiar bajki. […] Główną jednak atrakcją – nawet na tle tak znakomitego zespołu wykonawców – pozostaje mały Marek Kondrat, odtwórca postaci Wawrzka. Ta dziecięca kreacja, pełna naturalności i wdzięku, jest jednym z najcelniejszych występów dzieci w naszej kinematografii.”
JJS, „Żółta ciżemka”, „Tygodnik Powszechny”, 1962, nr 3
„Trudno właściwie rozdzielić bardziej dokładnie, komu z realizatorów należy się więcej pochwał. Jest to bowiem sukces wspólny, na który złożyły się i dobry scenariusz Z. Skowrońskiego i W. Żółkiewskiej, kulturalna reżyseria Sylwestra Chęcińskiego (dobra praca z młodymi aktorami, szczególnie z Markiem Kondratem – Wawrzusiem), piękna i wyrafinowana oprawa plastyczna […], z którą znakomicie koresponduje »renesansowa« muzyka Zbigniewa Turskiego, a wreszcie doborowy zespół wykonawców, których obsadzono nawet w minimalnych epizodycznych rólkach. Kapitalni Pawlik i Kobiela w rolach »wiłów«, posępny i demoniczny Czarny Rafał – Andrzej Szczepkowski, dobroduszny król – Tadeusz Białoszczyński i poważny, zamyślony Wit Stwosz – Gustaw Holoubek, pozostają w pamięci poprzez swoją skupioną, oszczędną a jednocześnie pełną wyrazu grę. Wszystko to sprawiło, że najmłodsi kinomani otrzymali od kinematografii piękny podarek świąteczny – dwie godziny frajdy. Oby tak dalej!”
Mieczysław Walasek, „»Historia żółtej ciżemki«. Dwie godziny frajdy dla najmłodszych”, „Ekran”, 1961, nr 52-53
„Przenosząc na ekran »Historię żółtej ciżemki«, filmowcy nie zdobyli się na nic oryginalnego i niczym nie ryzykowali. Para scenarzystów wykazała także niewiele pomysłowości i inwencji. W tych warunkach argument, że »to się dzieciom podoba« trudno uznać za ostateczny i przesądzający sprawę. To się dzieciom podoba, jednym mniej, drugim więcej, ale wolelibyśmy, aby dzieciom podobało się co innego. Zaczęliśmy jednak od najgorszego, bo jest przecież w tym filmie coś, dla czego warto go było zrobić i pokazywać naszym najmłodszym widzom: ciekawe, barwne, pomysłowe kostiumy i dekoracje, cała scenografia Lidii i Jerzego Skarżyńskich, soczyste kolory, świetnie wykorzystane przez operatora Kazimierza Kondrata oraz doborowa obsada aktorska, aż do trafnie dobranych twarzy statystów włącznie. Pod tym względem zrobiono wszystko, aby obraz wypadł jak najbardziej okazale i podobał się małym i dużym widzom.”
B. Węsierski, „Historia żółtej ciżemki”, „Express Wieczorny”, 1962, nr 1
„Za ekranizacją »Historii żółtej ciżemki« mogły przemawiać tylko względy komercyjne. Oto olbrzymie zapotrzebowanie na film dziecięcy i oto książka niezwykle popularna i wyciskająca łzy kilku już pokoleniom ośmio- i dziewięciolatków. Można więc być pewnym, że film pod tym samym tytułem będzie miał dobrą frekwencję. Wystarczy tylko zrealizować go w kolorze, zaangażować dobrych plastyków, kompozytora itp., oraz powierzyć jego realizację jakiemuś młodemu, zdolnemu reżyserowi. […] Mimo zasadniczych zastrzeżeń w stosunku do zawartości treściowej filmu, nie żałuję tych pieniędzy. Nie żałuję też tych trzydziestu milionów, które prawdopodobnie wpłyną do kas kin wyświetlających film Chęcińskiego. Nie żałuję także aktorów i scenografów filmujących [!] swymi nazwiskami tę błahą opowiastkę. To, czego oni dokonali, budzi uznanie. Szkoda mi tylko zdolnego reżysera, któremu wypadło debiutować obrazem komercyjnym.”
Kazimierz Kochański, „Historia żółtej ciżemki”, „Tygodnik Kulturalny”, 1962, nr 2
Film nakręcono w całości w atelier.
Niektóre kadry filmu są odzwierciedleniem scen z ołtarza Wita Stwosza.
Na zdjęciu: Marek Kondrat
Na zdjęciu: Marek Kondrat