Reklama wyścigu. Stadion i kibice. Zawodnicy gotowi do startu. Wyścig na tle Bramy Brandenburskiej w Berlinie. Przejazd mokrymi ulicami Berlina. Poszczególni zawodnicy i peleton na szosie. Samochody obsługi. Wjazd na stadion. Zmęczeni zwycięzcy. Najlepszy zawodnik zakłada koszulkę lidera. Kolejny start ‒ w słońcu. Droga przez las. Ucieczka kilku polskich zawodników. Wjazd na stadion w Magdeburgu. Finisz wyścigu. Zwycięzca z wieńcem.
00:00:01:10 | Napis: „Etapy: I i II”. Afisz reklamowy XII Międzynarodowego Kolarskiego Wyścigu Pokoju. |
00:00:04:09 | Widzowie i kolarze stoją w deszczu, czekają na start. |
00:00:18:08 | Kolarze ruszają spod Bramy Branderburskiej w Berlinie. |
00:00:34:17 | Upadek polskiego zawodnika Zbigniewa Głowatego. Głowaty podnosi się i rusza w pogoń. |
00:00:48:08 | Ujęcie z góry na miasto i jadących kolarzy. |
00:00:52:04 | Peleton poza miastem. |
00:01:08:04 | Prezentacja polskiej załogi: Pruski, Fornalczyk, Podobas. |
00:01:16:08 | Kolarze wjeżdżają do miasta i na stadion. |
00:01:55:19 | Ujęcia zwycięzcy pierwszego etapu. |
00:02:00:00 | Rozpoczęcie drugiego etapu wyścigu. Fanfary, kwiaty dla Jurija Melichowa. |
00:02:07:09 | Ujęcia jadących zawodników. |
00:02:26:22 | Wozy serwisowe jadące za kolarzami. Wymiana koła na trasie. |
00:02:31:13 | Grupa polskich zawodników. |
00:02:50:13 | Czołówka wyścigu. |
00:03:08:20 | Stadion w Magdeburgu. Wygrywający II etap Belg Van der Vecken. |
00:03:19:08 | Finiszuje druga grupa kolarzy. |
00:03:24:13 | Zawodnicy po wyścigu. Van der Vecken na podium. |
00:03:33:01 | Plansza końcowa: Produkcja: WYTWÓRNIA FILMÓW DOKUMENTALNYCH. WARSZAWA 1959 |
Tak rozpoczął się XII Wyścig Pokoju. Widzowie pod parasolami, kolarze w nieprzemakalnych pelerynkach i w kiepskim nastroju. Podczas ulewnego deszczu startuje z Berlina stu ośmiu zawodników reprezentujących osiemnaście państw. Pierwszy etap pod znakiem najgorszych tradycji meteorologicznych wyścigu. Walka z groźnymi konkurentami i z deszczem. Tak, to Głowaty, przewrócił się na szynach, teraz rusza w pogoń. Niesamowicie umazany błotem, ale spisuje się dzielnie, mija kilku zawodników. Niestety, to dopiero czwarta grupa. A tempo jest niezwykle szybkie, ponad 40 kilometrów na godzinę. W przodzie już mknie ośmioosobowa czołówka, popędzana głównie przez kolarzy radzieckich. Reszta trzyma się razem, wiadomo, w kupie zawsze cieplej. Niestety, nasi są jeszcze bardziej w tyle. Pruski, Fornalczyk i Podobas, który macha ręką. Wracamy do Berlina. Deszcz leje nieustannie i nikt jakoś nie decyduje się na żywszą akcję. Cała liczna grupa dogania czołówkę. Razem wjeżdżają na stadion, piąty w białej koszulce to Staszek Gazda. Ale cóż, no cóż, daje się wyprzedzić aż trzydziestu czterem konkurentom. Metę mija zwycięsko Rosjanin Mielichow. W trzeciej grupie Polacy: Fornalczyk i Podobas. Zwycięzca rezygnuje z wieńca, chce tylko spać, spać. Ale już następnego dni przyjemna chwila. Jurij Melichow w żółtej koszulce. Pogoda też się poprawiła, a wraz z nią nastroje. Tylko wiatr silny i przeciwny, więc nikt na razie nie kwapi się do ucieczki. Jedynym urozmaiceniem są techniczne defekty. Polacy jadą coraz lepiej. Wprawdzie Głowaty solidnie pokaleczony po wczorajszym upadku, ale patrzcie, jak w głównej grupie rozrabiają Fornalczyk, Czarnecki i Podobas. Śmietanka wyścigu gromadzi się jednak w bardzo licznej czołówce: Rosjanie, Belgowie, Włosi i Niemcy. Ale oto ucieczka kilku najlepszych. Już stadion w Magdeburgu. Belg Van der Vecken wspaniale finiszuje. Tuż za nim trzydziestu następnych. A teraz druga grupa i wszyscy Polacy. Posunęliśmy się o jedno oczko wyżej w tabeli. A Belg Van der Vecken zdobył koszulkę lidera.