On i ona – małżeństwo z dwunastoletnim stażem – prowadzą ze sobą karkołomną grę uczuć. Miłość, nienawiść, zazdrość, obojętność – wszystko miesza się jak w kalejdoskopie. Małgorzata prowokuje męża kolejnymi sugestiami o swoich romansach. On chce wydawać się tolerancyjny, zależy mu jednak tylko na zachowaniu pozorów. Wydaje się, że ustala się między nimi jakaś równowaga. Nawet wieść o tym, ze mąż od kilku lat też ma kochankę, nie jest w stanie jej naruszyć.
Dziwny jest świat, w którym żyją Małgorzata i jej mąż, małżeństwo z dwunastoletnim stażem. On – urzędnik wyższego stopnia. Ona – architekt.
Małgorzata jest świadkiem ulicznego wypadku. U kosmetyczki wysłuchuje czyichś zwierzeń na temat kochanek ojca. Na lotnisku odbiera powracającego z podróży męża. W autobusie prowadzą obojętną rozmowę – ona unika czułości.
Na cmentarzu Małgorzata negocjuje cenę kwatery – jutro pogrzeb jej ojca. Towarzyszy jej Joachim, obejmuje ją. Przed wyjściem napotykają męża Małgorzaty. Zachowują pozory.
Małgorzata zabiera mężowi samochód i odjeżdża. Zaczepia ją chłopak na skuterze, zajeżdża jej drogę. W biurze projektowym czeka ją dobra wiadomość – szef uczynił ją współautorką projektu. Małgorzata ściska serdecznie Stefana, kolegę architekta, co jednak zostaje źle odebrane przez jego przyjaciółkę.
Mąż Małgorzaty czeka na nią po pracy. W milczeniu jadą ulicami. Ona boi się prędkości. W domu on wypytuje ją o kochanka, ona odpowiada wymijająco. On rzuca się na nią.
Podczas pogrzebu, gdzieś za plecami żałobników, przechadza się Joachim. Natomiast Stefan idzie w kondukcie zaraz za Małgorzatą. Ona wyobraża sobie, że to ją niosą w trumnie.
Wieczorem w łóżku mąż pyta Małgorzatę, dlaczego go nienawidzi. Ona wyznaje, że boi się samotności.
Małgorzata odwiedza przyjaciółkę. Przymierzają sukienki. Małgorzata przyznaje się przyjaciółce, że myślała o zdradzie męża, a nawet o rozwodzie.
Joachim spaceruje z Małgorzatą, peroruje o naturze uczuć. Zdaje się, że on jedyny potrafi ją zrozumieć. Zachowuje też radość życia. Mąż nieustannie ją krytykuje lub poucza.
Dociekliwy mąż pyta, co Małgorzata robiła z kochankiem podczas jego nieobecności. Ona podejmuje grę. Odtwarza po kolei wydarzenia – robi to z niejaką premedytacją, lecz chyba bez satysfakcji. W końcu wyznaje mężowi, że go kocha.
Małżonkowie wyjeżdżają za miasto, zaproszeni na polowanie. On prowadzi z zawrotną prędkością, ignoruje jej lęk. Później, w lesie, Małgorzata wpada w panikę. Mąż tłumaczy się przed myśliwymi, jest na nią wściekły. Poza tym naprawdę myślał, że sprawia jej przyjemność, zabierając ją ze sobą. Ona jest zdumiona jego brakiem zrozumienia. Zauważa, że interesuje go tylko opinia innych, a nie jej uczucia. W drodze powrotnej wysiada z samochodu.
Podwozi ją Franek. Po drodze trafiają na wiejskie wesele w miejscowości Niebo. Małgorzata poznaje się z panną młodą, dziewczyną dość bezpośrednią, która bez pruderii wypytuje ją o kochanków i sama opowiada o swoich. Za mąż wychodzi ze względu na szklarnię, już tej samej nocy zdradzi nowo poślubionego męża. Małgorzata przypomina sobie własny ślub – jakże inny. Zabawa się rozkręca. Małgorzata kończy w ramionach Franka, ale się wyrywa. Pijany pan młody tnie w szklarni nożem kwiaty.
Małgorzata wraca z naręczem goździków, odebrana z wesela przez męża. Ten nie wydaje się zazdrosny. Małgorzata zaczyna go prowokować – zachwyca się niewiernością panny młodej. On proponuje, by spojrzała w lustro. W jej oczach widać łzy.
Na ulicy Małgorzata spotyka chłopaka na skuterze. Jedzie do niego i idą do łóżka. Nie poprawia to jednak jej nastroju.
Na balu w hotelu Małgorzata z mężem wydają się szczęśliwi. Całują się na korytarzu, każde z nich ma przed oczami jednak kogoś innego. Nad ranem bawią się na molo w chowanego.
Małgorzata ma jechać sama do Warszawy. Do jej samochodu wsiada kobieta, która przedstawia się jako kochanka jej męża. Są już podobno ze sobą od czterech lat. Małgorzata nie okazuje zazdrości, co dziwi kochankę. Obie deklarują, że kochają tego samego mężczyznę. Rozmowa niczego nie rozstrzyga. (JU)
„[…] Kawalerowicz jest istotnie mistrzem warsztatu. Sposób, w jaki buduje swoje filmy, jest przy tym połączeniem omalże matematycznej konstrukcji, precyzyjnego stopniowania efektów – styl, który przywodzi niekiedy na myśl o pewnej oschłości, spekulatywności narracji z ostrymi akcentami realizmu, przejmującej obserwacji, która w matematycznie zakreślone ramy filmów Kawalerowicza wprowadza nagle surowy powiew prawdy, wiarygodności, niekiedy także liryzmu. […] Tak też stało się, moim zdaniem, z nowym filmem Kawalerowicza – »Gra«. […] Jest to analiza niepokoju. Niepokoju erotycznego i niepokoju moralnego, widzianego przede wszystkim od strony kobiety. Mąż jest tu postacią mniej barwną, bardziej statyczną. Kobiecie natomiast towarzyszymy w jej przypadkowych wędrówkach, w jej umyślnie prowokowanych przygodach, demaskujemy ją w jej odruchach. […] Rola w »Grze« jest z pewnością największą rolą filmową, jaką zagrała do tej pory Lucyna Winnicka, rolę wskazującą na całkiem nowe możliwości tej aktorki. […] »Prawdziwy koniec wielkiej wojny«, »Pociąg«, »Matka Joanna od Aniołów«, wreszcie »Gra« to kolejne wielkie rozdziały osobliwej psychoanalizy, której reżyser poddaje swoje bohaterki. […] Kawalerowicz zdaje się stale podkreślać granicę dwóch światów, dwóch galaktyk nieomal, przebiegającą pomiędzy kobietą a mężczyzną. Kobieta jest dla niego tajemniczym nieznajomym, którego sekrety stara się przeniknąć, zdając sobie przy tym sprawę z beznadziejności podobnych wysiłków. Upór i namiętność odgadywania tworzy jednak owo napięcie, którym żyją jego filmy”.
Krzysztof Teodor Toeplitz, „O wielkiej nieznajomej”, „Polska”, 1969, nr 1
„Po kilku latach oczekiwania otrzymujemy nowy film Jerzego Kawalerowicza. Czyż trzeba dodawać, że jest to wydarzenie? Od początku swej twórczości Kawalerowicz każdym kolejnym dziełem otwierał nową kartę polskiego filmu. I nie tylko polskiego; parokrotnie jego twórczość wychodziła naprzeciw czy też wręcz wyprzedzała przeobrażenia filmu światowego. […] Nie, nie można wymienić tego filmu jednym tchem po innych. Jego sytuacja jest wyjątkowa. Więcej, paradoksalna. Miał on szansę stać się najbardziej własnym, znaczącym filmem Kawalerowicza. Po raz pierwszy bowiem atakuje on tutaj wprost, rezygnując z metafor, kostiumów, niedopowiedzeń, swój główny temat przewijający się przez »Prawdziwy koniec wielkiej wojny«, »Pociąg« i »Matkę Joannę od Aniołów«, temat gry we wzajemnych stosunkach łączących mężczyznę i kobietę. Gry polegającej na pół świadomym zastępowaniu prawdy pozorami i pozorów prawdą. […] I oto rzecz przedziwna: właśnie ten ostatni film Kawalerowicza, tak niesłychanie efektowny reżysersko i plastycznie, obfitujący w znakomite role, jest jego najmniej twórczym filmem. […] »Gra« jest w jakiś osobliwy sposób filmem spóźnionym, ale jest to bardziej sprawa atmosfery niż realiów. Oglądając »Grę« doznajemy uczucia podziwu dla poszczególnych rozwiązań reżyserskich czy dla niezwykłych kompozycji plastycznych, ale żadnego olśnienia. W wielu momentach nawet obserwujemy z odrobiną znużenia wystudiowane, wysmakowane sytuacje (na cmentarzu, w atelier czy w partii sopockiej). […] Ale nie do nas należy stawianie hipotez. »Gra« w swym aktualnym kształcie, bez względu na szczegółowe opinie, jest filmem na naszym gruncie rzadkim. Kino nasze zajmowało się wieloma sprawami, ale temat »on i ona«, »mężczyzna i kobieta«, »mąż i żona« nigdy nie leżał w centrum jego uwagi”.
Konrad Eberhardt, „Powrót do spraw rozstrzygniętych”, „Ekran”, 1969, nr 21
Zdjęcia do filmu zrealizowano w Warszawie i Sopocie.
In the photo: Ryszard Pietruski