Antoni Czechowicz - dyrektor huty Kościuszko w Chorzowie. Huta, różne plany. Inżynier Wieczorek przy maszynach w hali produkcyjnej. Wieczorek demonstruje samochód własnej konstrukcji. Wieczorek przy desce kreślarskiej.
00:00:09:03 | Napis: "Ludzie naszych czasów", w tle spawacz pracujący na dachu huty. |
00:00:12:02 | Wnętrze huty. |
00:00:15:16 | Dyrektor rozmawia z pracownikiem. |
00:00:29:10 | Huta Kościuszko. |
00:00:44:15 | Inżynier Wieczorek rozmawia z pracownikiem przy warsztacie. |
00:00:53:00 | Inżynier wraz z samochodem. |
00:01:06:12 | Inżynier kreśli plany. |
00:01:24:06 | Publiczność na sali. |
Rozmach odbudowy gospodarczej kraj nasz zawdzięcza nie tylko reformom społecznym i planowaniu, ale przede wszystkim ludziom, którzy potrafią nadawać ideom realny i praktyczny wyraz. Do rzędu takich ludzi należy Antoni Czechowicz, dyrektor huty "Kościuszko" w Chorzowie. Częściej niż w biurze spotkać można dyrektora Czechowicza wśród robotników i na terenie budowy najnowocześniejszego w Europie pieca hutniczego. W wyścigu pracy naszego przemysłu metalurgicznego huta "Kościuszko" od szeregu miesięcy zajmuje miejsce przodujące. Pionierem przemysłowym innego typu jest inżynier Wieczorek. Niedawno obiegła prasę wiadomość o pierwszym polskim samochodzie ciężarowym wyprodukowanym po wojnie. Twórcą tego wozu, który jest znacznie lepiej przystosowany do specyficznych właściwości naszego terenu niż maszyny zagraniczne, jest właśnie inżynier Wieczorek. Konstruktor jest człowiekiem wytężonej i ofiarnej pracy. Wieczorami w pustej kreślarni pracuje nad planami nowego samochodu. Państwowe Zakłady Samochodowe w Gliwicach, której inżynier jest dyrektorem technicznym, stają się kolebką polskiego przemysłu automobilowego.
Kronika powstała przy okazji opisywania trwającego właśnie trzyletniego planu odbudowy, jest jedną z pierwszych prób zaszczepienia w PKF radzieckich wzorów wyróżniania ludzi szczególnie powolnych zaleceniom władz. Kilka lat później będą oni masowo promowani jako tzw. przodownicy pracy.
Tymczasem dyrektor "Kościuszki", ówczesnego giganta górnośląskiego przemysłu, musi osobiście nadzorować hutników. Zilustrowane w ten sposób zostaje hasło sojuszu władzy z narodem, a jednocześnie odsłoniona skrywana prawda nt. braku przedwojennych fachowców na Górnym Śląsku.
Inżynier Wieczorek nie ma szczęścia do swojego wynalazku, samochodu o oznaczeniu prototypowym SC6W35. Nie zostanie on wdrożony do seryjnej produkcji, podobnie jak Zakłady Samochodowe nr 2 w Gliwicach nie zaistnieją w państwowym przemyśle motoryzacyjnym.
„Specyficzne polskie warunki drogowe” to nic innego jak wyboiste dukty i fatalne szosy, na których nie wytrzymywały zawieszenia żadnych pojazdów, także tych produkcji socjalistycznej. Jak widać już w 1948 roku kronika tak potrafiła przedstawiać rzeczywistość, by jedno podkreślać, a inne pomijać. Na skalę masową taka propagandowa retoryka wejdzie w użycie dopiero w następnych latach. (MKC)