Relacja z powodzi. Zalane wsie nad Narwią. Ostrołęka podczas powodzi - wały ochronne, ewakuacja mieszkańców. Wojsko pracujące przy wałach przeciwpowodziowych. Zalany Pułtusk.
00:00:00:00 | Czołówka: „POLSKA KRONIKA FILMOWA 15/79 Wydanie B”. |
00:00:17:12 | Napisy: „POWÓDŹ”. W tle zalany do połowy budynek. |
00:00:21:12 | Zalana wieś. Drzewa i domy stojące w wodzie. |
00:00:34:23 | Zalane obejście. Wiszące na drzewach ubrania. |
00:00:42:01 | Ostrołęka. Wały przeciwpowodziowe. |
00:00:51:06 | Amfibia przewożąca ludzi. |
00:01:00:05 | Mężczyzna w kaloszach podchodzący do amfibii. |
00:01:10:14 | Budynek mieszkalny: worki z piaskiem zakrywające otwory piwniczne. |
00:01:21:09 | Żołnierze pracujący przy wałach ochronnych. |
00:01:44:16 | Szosa warszawska zalana wodą. |
00:01:49:02 | Pułtusk w czasie powodzi: zalane domy, kościół, dworzec autobusowy, sklepy, urzędy. Ludzie w łodziach. |
Nie oszczędza nas tegoroczna aura. Najpierw Warta w Konińskiem, potem Wisła i Bug w kilkunastu województwach, a ostatnio Narew potoczyła swe wody daleko poza rzeczne koryta. Tysiące ludzi codziennie z napięciem oczekiwało komunikatów o kulminacyjnej fali i poziomie wód.
Ciężkie chwile przeżywali mieszkańcy Ostrołęki. Narew zaatakowała ostro – z prawego brzegu trzeba było ewakuować ponad 100 rodzin. Jak zwykle w takich sytuacjach pomogli żołnierze. Miasto broniło się dzielnie, choć środki obrony przed żywiołem nie różnią się zbytnio od tych sprzed wieków. Worki z piaskiem i strażackie pompy musiały wystarczyć. Pięć tysięcy ludzi podwyższało ochronne wały – gdyby puściły, połowę miasta zalałyby wezbrane wody. Wreszcie niebezpieczeństwo minęło – wysoka woda przelała się nie przerywając umocnień.
W tych samych dniach dramat przeżywał Pułtusk. Narew rozszalała się tu na dobre: miasto utonęło w ogromnej masie wody, której poziom sięgał kilku metrów. Klęska dotknęła wszystkich mieszkańców, ewakuowano kilka tysięcy osób. Władze zapewniły im prowizoryczne mieszkania, dostarczyły żywność i odzież. Służba zdrowia przeprowadziła szczepienia przeciwko tężcowi i durowi. Tymczasem woda przez długi czas utrzymywała się na wysokim poziomie, niszcząc budynki, sklepy i urządzenia komunalne. Zabrakło prądu, nie działały wodociągi, wodę do picia dowożono cysternami. Ludzie pomagali sobie wzajemnie, ratowano prywatne i wspólne mienie. Strat nie sposób jeszcze obliczyć, ale sporo czasu upłynie zanim Pułtusk zagoi powodziowe rany.