Ludzie oglądają miejsca zamieszek. Zniszczony budynek komitetu. Oskarżeni. Pistolet maszynowy. Ranni w szpitalu. Pogrzeb ofiar zamieszek. Rodziny zabitych. Józef Cyrankiewicz. Płacząca rodzina.
00:00:02:10 | Czołówka: POLSKA KRONIKA FILMOWA 28/56. |
00:00:18:09 | Napis: W POZNANIU. |
00:00:22:05 | Ludzie idący ulicą oglądają miejsca zamieszek. |
00:00:38:11 | Nadpalony gmach Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Powybijane szyby w oknach. Dziury po kulach widoczne w szybach. |
00:00:57:04 | Ślady kul na ścianach budynku. |
00:01:02:08 | Popalone dokumenty. |
00:01:16:14 | Przesłuchania oskarżonych. Ciechowski, Człap. |
00:01:35:13 | Karabin i amunicja ‒ dowody rzeczowe. |
00:01:38:02 | Ofiary zamieszek leżą na łóżkach w szpitalu. |
00:01:44:12 | Lekarz ogląda rannego mężczyznę. Ranni w szpitalu. |
00:02:00:23 | Ludzie zgromadzeni na pogrzebie ofiar. |
00:02:17:00 | Józef Cyrankiewicz na pogrzebie ofiar zamieszek. |
00:02:20:20 | Ludzie opłakujący najbliższych. |
Poznań, sobota 30 czerwca. Dwa dni po tragicznych wypadkach. Miasto powraca do normalnego życia. Wspomnienie o czwartkowych zajściach wydaje się koszmarnym snem. Mieszkańcy miasta oglądają miejsca zamieszek. Gmach Komitetu do spraw Bezpieczeństwa. Okopcone ściany, ślady ognia. Podpalacze rzucali butelki z benzyną. Tu padły pierwsze strzały i pierwsi ludzie. Przez długi czas próbowano uniknąć rozlewu krwi. Prowokatorzy o to nie dbali. Na tamtym dachu postawili karabin maszynowy. Wszędzie ślady kul. Próbowano podpalić gmach, pracownicy bezpieczeństwa ugasili dwadzieścia pożarów. Komu potrzebny był ten krwawy dramat? Kto wodził rej w napadach na gmachy publiczne? Kto się krył za robotniczym pochodem? Oto przesłuchania kilku spośród aresztowanych. Ciechowski skazany na 10 lat za morderstwo, zbiegł z więzienia. Człap zatrzymany z bronią w ręku. Kto stał za nimi? W poznańskich szpitalach leżą ranni, blisko 300 osób. Lekarze i personel nie zmrużyli oka od trzech dni. Żołnierze, przypadkowi przechodnie, uczestnicy demonstracji. Komu to było potrzebne? Na trzech cmentarzach odbyły się pogrzeby ofiar. Padło 38 osób, 10 zmarło w szpitalach, wśród nich żołnierze i funkcjonariusze bezpieczeństwa. Wśród przedstawicieli władz premier Cyrankiewicz. Pozostały matki, żony, dzieci. Poznań okrył się żałobą. Całą Polską wstrząsnął poznański dramat. Na krwi i żałobie żerować może tylko wróg.
Komentarz komunistycznej propagandy podlegał określonym prawom, m.in. pisany był tak, by nie podawać żadnych szczegółów, które mogłyby zaszkodzić władzy. Starcia milicji z robotnikami protestującymi w Poznaniu przeciwko zbyt niskim zarobkom, odbiły się w kraju szerokim echem i musiały zostać odnotowane przez kronikę. Z jej informacji nie można było jednak wydobyć szczegółów: zamieszki, strzały, rozlew krwi – takie ogólnikowe sformułowania nie wyjaśniały widzom istoty problemu. Tymczasem 28 czerwca pracownicy Zakładów im. Cegielskiego, nie doczekawszy się zwrotu niesłusznie pobranej części wynagrodzeń, wyszli na ulice, protestując przeciwko milczeniu i arogancji władzy. W miarę narastania emocji wtargnęli do gmachów urzędu bezpieczeństwa i więzienia, uwalniając stamtąd osadzonych. W odwecie zareagowało wojsko, z dywizjami czołgów włącznie, podejmując regularne walki na ulicach miasta, które trwały do następnego dnia. W ich efekcie zginęło ponad 70 osób, także żołnierzy, a rannych zostało wielu spośród 100 tysięcy uczestników protestu, którego pośrednim efektem była zmiana na szczycie władzy, jaka dokonała się w październiku. Tymczasem komunistyczna propaganda nie dopuszczała myśli, że powszechny bunt społeczny może być spontaniczny i szczery: koniecznie doszukiwała się w nim udziału prowokatorów i wrogów ojczyzny. Płaczące nad grobami matki mogły boleć także nad tym, że władza ludowa potrafiła z ich synami rozmawiać wyłącznie z użyciem siły. (MKC)